W II Rzeczypospolitej
Wydarzenia militarne na frontach wojny światowej i rozwój sytuacji politycznej dawały coraz większą nadzieję na odrodzenie niepodległej Polski. Moment ten nadszedł 11 listopada 1918 roku, lecz los Pomorza Gdańskiego decydował się dopiero na konferencji pokojowej w Paryżu. Postanowieniem traktatu podpisanego w Wersalu 28 czerwca 1919 roku, miasto i powiat Chojnice, wraz z północną częścią powiatu człuchowskie-go (tzw. Gochy), zostały przyznane Polsce. Długo przed tą historyczną decyzją, w ciągu całego 1919 roku, polscy mieszkańcy Chojnic, pod egidą Powiatowej Rady Ludowej, przygotowywali się do objęcia władzy terenowej oraz wszystkich urzędów, instytucji i jednostek gospodarczych. Patriotyczną postawę demonstrowały rodzące się polskie stowarzyszenia, w oczekiwaniu na połączenie z wolną ojczyzną. Działo się to pomimo ostrego sprzeciwu lokalnej administracji pruskiej i organizacji niemieckich. 31 stycznia 1920 roku wojsko polskie, maszerując w kierunku Bałtyku, wkroczyło do Chojnic i przejęło je pod opiekę Rzeczypospolitej. Pierwszym polskim burmistrzem Chojnic został dr Alojzy Sobierajczyk, lekarz i zasłużony działacz niepodległościowy ze Złotowa, zaś pierwszym starostą polskim szambelan Stanisław Sikorski, ziemianin z Wielkich Chełmów.
Skutkiem tych wiekopomnych wydarzeń były m.in. ogromne przemiany narodowościowe; Niemcy z terenu Pomorza masowo wyjeżdżali do Rzeszy, natomiast Polacy powracali z emigracji do kraju. Do miasta napływała także szerokim strumieniem ludność wiejska z Kaszub i Borów Tucholskich. Opuszczone stanowiska różnego szczebla zajmowali działacze i urzędnicy polscy pochodzenia miejscowego oraz przybysze z innych dzielnic kraju. Takie same zmiany następowały w pierwszych latach niepodległości w łonie spółdzielni mieszkaniowej. Przebieg polonizacji spółdzielni postępował analogicznie do procesu polszczenia się całego miasta, jednakże zmiana statutowych władz nie dokonała się natychmiast.
Stary Zarząd z prezesem dr. Sturmem na czele pozostawał u steru do 14 sierpnia 1920 roku. Tego dnia, na mocy ustawy z 16 listopada 1919 roku, ustanowiony został przez władze państwowe polski Zarząd komisaryczny, a nominację na przewodniczącego otrzymał ks. Aleksander Pronobis, wikariusz z parafii rzymsko-katolickiej. W tym czasie spora już część mieszkań była zajęta przez nowych, polskich lokatorów, którzy jednocześnie otrzymali status członków spółdzielni. Zmieniał się więc skład narodowościowy, lecz pod względem składu socjalnego spółdzielnia utrzymała dotychczasowy charakter; w okresie międzywojennym członkami byli przede wszystkim urzędnicy instytucji państwowych, nauczyciele, przedstawiciele wolnych zawodów oraz wykwalifikowani robotnicy, np. maszyniści kolejowi.
Przymusowy zarząd państwowy nad majątkiem spółdzielni ustał w 1922 roku. Pod datą 4 lipca tego roku po raz pierwszy protokół z posiedzenia Rady Nadzorczej napisany jest po polsku. Rada powołała Zarząd spośród członków, na czele którego stanął Antoni Ulandowski, naczelny sekretarz prokuratury, znany działacz społeczny, m.in. w okresie przejmowania Pomorza komendant Straży Ludowej na powiat Chojnicki. W skład Zarządu wchodzili ponadto: naczelnik więzienia Stanisław Gałła – zastępca przewodniczącego, urzędnik celny Władysław Zajączek – sekretarz, Leon Hütter – skarbnik, budowniczy Helmut Baldamus -jako doradca budowlany. Zarząd w takim składzie został wpisany do rejestru sądowego w dniu 28 lipca 1922 roku, a równocześnie zarejestrowano nowy statut spółdzielni, która przyjęła polską nazwę: Urzędnicza Spółdzielnia Budowlana w Chojnicach. Tak zaczęło się samodzielne gospodarowanie spółdzielców w okresie II Rzeczypospolitej.
Trzeba przyznać, że nie było to łatwe ani wdzięczne, gdyż na spółdzielni ciążyły wysokie zobowiązania w postaci kredytów zaciągniętych na cele inwestycyjne – zakup placów i budowę domów. Zmiana państwowości nie miała bowiem żadnego wpływu na zadłużenia. Jednym z najważniejszych posunięć gospodarczych tego pierwszego okresu była sprzedaż domu przy ul. Drzymały 8 (wówczas była to ulica J. E. Gockowskiego) Państwowemu Urzędowi Miar. Decyzję o sprzedaży podjęto na wspólnym posiedzeniu Rady Nadzorczej (której w tym czasie przewodniczył asesor kolejowy, radny miejski Leon Wysocki) i Zarządu dnia 11 stycznia 1923 roku. Z transakcji uzyskano 8 296 500 marek. Jednocześnie rada upoważniła Zarząd do zakupu materiałów budowlanych. W tymże roku bardzo dotkliwie dawała się we zna-ki galopująca inflacja, skutkiem czego w styczniu 1924 roku podniesiono kwotę udziałów członkowskich z 300 marek do 300 000 marek. Kilka miesięcy później nastąpiła reforma walutowa i wówczas udziały ustalono w wysokości 300 złotych, zaś wstępne (tj. wpisowe) w wysokości 5 złotych. Z tytułu udziałów dopisywano członkom w okresie międzywojennym, po dokonaniu rocznego obrachunku, dywidendy wynoszące od kilku do kilkunastu złotych. Lata dwudzieste stanowią w historii spółdzielni okres organizacyjnego krzepnięcia i zdobywania praktyki w zarządzaniu majątkiem.
W styczniu 1924 roku nastąpił ponowny wpis do rejestru sądowego, ponieważ wprowadzono pewne zmiany w statucie. Do Zarządu dokooptowano naczelnika Urzędu Skarbowego Bernarda Szuka. Kolejny Zarząd w styczniu 1928 roku ukonstytuował się w następującym składzie: Antoni Ulandowski, Stanisław Gałła, inspektor pocztowy Alojzy Łangowski, dyrektor Miejskiej Komunalnej Kasy Oszczędności Roman Czarnowski oraz Jan Wyka jako doradca budowlany. Do Rady Nadzorczej należeli w tym czasie; Leon Wysocki, naczelny sekretarz sądowy Józef Hop, nauczyciel gimnazjalny Mieczysław Szczepański, nauczyciel i komendant hufca ZHP Bronisław Lange, nauczyciel Józef Cichocki, urzędnik Ignacy Rozenkranz, urzędnik kolejowy Brunon Uske, urzędnik pocztowy Augustyn Frymark i inkasent gazowni Roch Twardowski.
W latach trzydziestych funkcję doradcy budowlanego w zarządzie objął Józef Ptaszyński. Jeszcze raz przed wojną zmieniła się nazwa, począwszy od marca 1937 roku brzmiała ona: Urzędnicza Spółdzielnia Mieszkaniowa.
Mając do spłacenia dość znaczne kredyty, wobec ogólnie trudnej sytuacji ekonomicznej, spółdzielnia nie podjęła przed wojną szerszej działalności inwestycyjnej. Kilkakrotnie Rada odsuwała zaplanowaną budowę domu do czasu polepszenia się stosunków gospodarczych, np. w 1925 roku spółdzielnia mogła uzyskać pożyczkę budowlaną do wysokości 15 tys. zł, niewystarczającą do rozpoczęcia inwestycji. Zdecydowano się cztery lata później. W protokole z posiedzenia Rady Nadzorczej 29 kwietnia 1929 roku czytamy: Upoważnia się Zarząd do zakupienia 4 parcel pod budowę domów i to: 3 przy ul. Drugiej po 1,20 za m kw., l przy Szosie Gdańskiej po l, 75 za m kw. Na tymże zebraniu postanowiono o rozpoczęciu budowy domu przy ul. Drugiej, róg Gockowskiego (obecnie Drzymały 28), według projektu i rysunku przedłożonego przez Zarząd, kosztem 80 tys. zł. Już po sześciu miesiącach – 2 listopada tego samego roku – nastąpił odbiór budynku przez komisję policyjne – budowlaną, zaś 4 listopada klucze do 9 mieszkań otrzymali lokatorzy. W dalszym rozwoju budownictwa przeszkodził kryzys gospodarczy, odczuwany dotkliwie przez cały kraj. W połowie lat 30. znów przyjęto plan inwestycyjny, lecz z powodu długotrwałych przygotowań do realizacji nie doszło. Program nie był zresztą zbyt ambitny, skoro w tym samym czasie spółdzielnia zdecydowała się na sprzedaż kilku placów budowlanych.
Dokumenty z działalności w okresie międzywojennym przekonują jednak iż była to jednostka pod wieloma względami dobrze zorganizowana i funkcjonująca bez zarzutu. Wprawdzie była ona małą spółdzielnią o niewielkich zasobach, lecz członkowie stanowili zintegrowaną grupę, a na podkreślenie zasługuje duże zaangażowanie działaczy samorządu, którzy społecznie oddawali swój czas.
Z protokołów zebrań Zarządu (np. w 1926 roku – 5 posiedzeń, 1927 -13 posiedzeń), a także licznych okólników, przekazywanych lokatorom do wiadomości za pośrednictwem gospodarzy domów, wyczytać można, że przedmiotem codziennej troski były najczęściej sprawy poszanowania mienia, bezpieczeństwa pożarowego, gospodarności, porządku w budynkach i obejściach, estetyki itp. W 1927 roku przypomniano o zakazie podnajmowania mieszkań bez zgody Zarządu i dodatkowych opłat czynszowych; w 1935 roku nakazano reperację kranów i spłuczek w celu oszczędności wody; w 1938 roku regulowano sprawy wywozu śmieci, czyszczenia kominów, budowy szop i hodowli drobiu w ogródkach przydomowych (posiadała je większość członków na gruntach budowlanych spółdzielni), napraw instalacji wodociągowych, kanalizacyjnych, elektrycznych i gazowych. W celu konserwacji i remontów urządzeń technicznych spółdzielnia zatrudniała za ryczałtowym wynagrodzeniem rzemieślników prowadzących własne zakłady różnej specjalności. Wielokrotnie przypominano członkom o odpowiedzialności za zniszczenia spowodowane przez dzieci. Niszczenie świeżo odmalowanych ścian na klatkach schodowych było wówczas problemem podobnie jak dziś, choć skalę dewastacji i strat trudno porównać.
Odnaleźć można w przedwojennych aktach także zapowiedź niedalekich, już tragicznych wydarzeń dziejowych. Np. podaje się do wiadomości wszystkich mieszkańców terminy ćwiczeń obrony przeciwlotniczej i przeciwgazowej, z jednoczesnym nakazem całkowitego zaciemniania okien, ponadto nakazuje się gospodarzom umieszczanie w każdym domu gongów alarmowych. W gronie członków USM w okresie międzywojennym było wielu znanych obywateli, zasłużonych dla kultury i aktywnych w życiu społecznym. Wspomnieć trzeba znakomitego pedagoga, poetę i działacza kaszubskiego Stefana Bieszka (mieszkał przy ul. Warszawskiej 23), autorów prac historycznych i nauczycieli gimnazjum Helenę i Bogumiła Hoffmannów ( Człuchowska 55) oraz kilku innych nauczycieli tegoż gimnazjum, wśród nich Józefa Matysika i jego żonę Marię – dyrektorkę Miejskiego Gimnazjum Żeńskiego.
Przez 19 lat polskiego gospodarowania stan posiadania spółdzielni w zasadzie nie zmienił się; w miejsce sprzedanego domu wybudowano inny. Mimo to jej działalność znaczyła wiele w życiu miasta; służyła przykładem kultury społecznej. Zakorzeniała bowiem w kręgu swych członków zasady społecznego władania dobytkiem, nauczyła samorządności i współżycia w osiedlowych skupiskach. Dorobek ten przetrwał kataklizm wojenny, dawni działacze z powodzeniem przekazywali go nowej społeczności spółdzielców po wyzwoleniu.